Wielka Wojna Domowa

Awatar użytkownika
Aleksy I Komnen
Autokratōr
Posty: 696
Rejestracja: 07 paź 2023, 18:57
Lokalizacja: Bizancjum

Re: Wielka Wojna Domowa

Post autor: Aleksy I Komnen »

Wojska cesarskie powoli poruszały się w kierunku Teb. Oblężenie Nicopolis dalej trwało, choć obrońcy byli już na skraju wytrzymania, ich morale było słabe.

Okręty cesarskie stacjonują w Tesalonice i oczekują na wojsko bułgarskie.
Aleksy I Komnen
Władca Cesarstwa Bizantyjskiego
Basileus kai Autokratōr Rhōmaíōn

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Maurycy Orański
Protosebastos
Posty: 240
Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11

Re: Wielka Wojna Domowa

Post autor: Maurycy Orański »

Mijały długie dni forsownego marszu, konie i ludzie męczyli się w trzydziestostopniowym upale. Na postojach niektórzy wymagali opatrzenia ran. Medycy mięli więc ręce pełne roboty. Pomagali im duchowni, w tym sam król, który starał się każdą wolną chwilę spędzać ze swoimi ludźmi.
Od drugiego dnia marszu, kolumna wojska Jerozolimy zaczęła napotykać duże grupy ludzi. Z jednej strony byli to uchodźcy z północy, którzy uciekli przed Gruziński, z drugiej strony wojownicy, najpierw Ormianie z Cylicji, potem również anatolijscy Grecy.
Król witał każdego ochotnika z otwartymi ramionami, bowiem nie miał pewnych informacji o wrogu i jego liczebności. Zawarte i duże oddziały były po prostu dołączane do armii. Mniejsze i pojedynczy ochotnicy byli rozdysponowani po istniejących jednostkach, o ile ochotnicy posiadali już wyszkolenie. Resztę zaopatrywano w pieniądze na podróż do Antiochii gdzie mieli przejść szkolenie.
Wzmocnione siły katolików wkroczyły do Azji Początkowo krajobraz przedstawiał się w miarę normalnie: miasta i wioski żyjące swoim życiem. Jednakże już wtedy dało się wyczuć atmosferę niepewności mieszanej z radością z przybycia wojsk. Na postojach mieszkańcy tłumnie zbiegali się do obozu by podzielić się jedzeniem, w tym pierwszymi płodami ich roli.
Obrazek

Maurycy Wilhelm Jerzy Orański-Nassau
z łaski Boga król Jerozolimy,
książę Antiochii i Zajordania,
hrabia Edessy i Trypolisu
Protosebastos
Obrazek
Awatar użytkownika
Wilhelm Zugdam
Protosebastos
Posty: 123
Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45

Re: Wielka Wojna Domowa

Post autor: Wilhelm Zugdam »

Pewnej nocy Strategos wszystkich Italijczyków doświadczył pewnego snu. W śnie tym ukazali mu się dwaj męszczyźni, ubrane w słote szaty i w złotych koronach na głowach, otoczonych jaśniejącymi aureolami. Męszczyźni, posiadający po jednym skrzydle na plecach , potoczyli błędnym cierpieniem, po czym tak rzekli do Zugdama: "Zabierz nas z miasta, i z murów jego, na których cierpieć będziemy. Uratuj nasze ciała. Uratuj naszę duszę. Tak skończymy, tak skończycie."

Tygodnie mijały. W reszcie któregoś dnia na murach miejskich zawisły ciała dwóch ludzi, ubranych w drogie i zdobione szaty, z koronami na głowach. na szyjach zamordowanych zawieszono tabliczki z napisami: "Tak skończy wasz Cesarz", oraz "Tak skończysz Longobardzie". Widząc to Strategos Temu Italli nakazał rozpocząć szturm, samemu go prowadząc. Podczas walki udało się wedrzeć na mury miasta i zdjąć ciała z szubienic. W momencie, w którym je zdjęto, nagle strach padł na żołnierzy uzurpatora, którzy rozpoczeli odwrót.

Obrazek
Wilhelm Zugdam-Longobard
Protosebastos, oraz Strategos Italii

Obrazek
Awatar użytkownika
Maurycy Orański
Protosebastos
Posty: 240
Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11

Re: Wielka Wojna Domowa

Post autor: Maurycy Orański »

Obrazek
Kolejnego dnia rano Orański zgodnie ze zwyczajem celebrował liturgię. W kontekście trwającej wojny szczególnie znacząco wybrzmiał fragment z psalmu 67:"Bóg wstaje, a rozpraszają się Jego wrogowie i pierzchają przed Jego obliczem ci, którzy Go nienawidzą" śpiewany na początku. Król nie zdążył udzielić błogosławieństwa nim w obozie powstało poruszenie.
Lekkokonni wysłani na zbadanie ścieżek wrócili szybciej niż zakładano. Niektórzy byli poranieni a kilka koni niosło po dwóch jeźdźców. Orański szybko zakończył celebrę i zaczął się przebierać. Nim zdjął wszystkie szaty, usłyszał krzyki o Kartwelach.
-Spokojnie, Najjaśniejszy Panie, nie nadchodzą-uspokoił monarchę lokaj, który przed chwilą służył jako ministrant a teraz pomagał królowi zdjąć szaty liturgiczne.
Król, już w rycerskim ubiorze zbliżył się do zwiadowców, którzy właśnie poili kinie. Biedne zwierzęta były wyraźnie zmęczone kilkugodzinnym kłusem. Pośród żołnierzy zobaczył nieznane sylwetki spętane powrozami. Byli to kartwelscy jeńcy. Maurycy natychmiast kazał ich rozpytać o szczegóły armii. Czeladź, pod kierunkiem kilku znaczniejszych rycerzy natychmiast zabrała się do pracy. Mimo tortur, Gruzini okazali się twardzi niczym skały Kaukazu wśród których mieszkają.
Do wieczora nie udało się ich złamać. Król dopilnował wystawienia nocnych straży i poszedł spać.
Noc minęła spokojnie. Rankiem, król spokojnie wstał i założył sutannę zamierzając przewodniczyć liturgii. Kiedy zapinał ostatnie guziki usłyszał jednak trąby straży. Po upewnieniu się że dzieje się to co przeczuwał, Maurycy błyskawicznie rozpiął dolne guziki i przywołał giermka
-Gambeson! Szosy! Tunika!-rzucał po kolei polecenia, a wierny sługa podawał kolejne części garderoby.
W pełni ubrany i uzbrojony monarcha złapał tylko szybko krzyż w dłoń, by założyć go jedną ręką w biegu. Do drugiej miał bowiem przywiązaną tarczę. Wskoczył na konia i dołączył do swoich dowódców. Wielki Komandor Templariuszy, Marszałek Jerozolimy i wyznaczony prze króla kilka dni wcześniej Konstabl Ormian ustawiali już swoich ludzi w bitewnym szyku, bo zbliżali się Kartwele. Ich żelazne szeregi lśniły niczym łany żyta. Aby zagrzać towarzyszy do walki, król wykrzyczał słowa psalmu 149. Gdy wymawiał słowo "Alleluja" wróg znalazł się w zasięgu łuczników, podobnie jak szeregi armii cesarskiej
-Tarcze! Łucznicy!- krzyknął król, a momentalnie zawtórowali mu niżsi dowódcy.
Pierwsza salwa nie wyrządziła wielkich szkód. Ataki z bliższej odległości dosięgały już po kilkudziesięciu ludzi po każdej ze stron. Do rannych w armii katolickiej natychmiast doskakiwała czeladź, aby odciągnąć ich na tyły i tam opatrzyć. Poważniej krwawiących opatrywano na miejscu, pod osłoną innych żołnierzy. W tym samym czasie wróg przyspieszył kroku. Nagle twarz króla rozjaśniała.
-Naprzód! Bóg tak chce!- krzyknął wyciągając miecz.
Piechota, ufna w osąd monarchy ruszyła spokojnym krokiem naprzód. W tym samym czasie władca dał znak kawalerii do obejścia pola bitwy od skrzydeł. Kartwelowie, którzy spodziewali się pasywnej postawy wroga zdębieli na moment, ale szybko zaczęli formować zwarte szeregi. Nie wszyscy zdążyli tego dokonać nim wpadli na nich biegnący Frankowie, Ormianie, Rzymianie i inni żołnierze spod chorągwi lwa i krzyża. Wywiązała się walką wręcz. Tymczasem na skrzydłach w pełnym pędzie spotkały się dwie masy jazdy. Obie strony w sporej części odziane w żelazo od stóp do głów. Walka była równa, a twarz Maurycego zbladła. Mimo upływających minut spodziewanego przełamania. Nie było też dodatkowych rezerw. Jego usta gorączkowo i bezwiednie szeptały słowa wielu modlitw naraz, przez co wszystko mieszało się w bełkot. Oczy natomiast patrzyły pusto w dal. Z magliny wydobył go trzask strzały która utkwiła w tarczy. Spojrzał beznamiętnie na walczących. Następnie, odzyskawszy w pełni zmysły, zacisnął dłoń na rękojeści miecza i pogalopował na czele swoich przybocznych aby dołączyć do swego rycerstwa. Na widok swego seniora rycerze podnieśli wrzawę. Gruzini przestraszyli się krzyku myśląc że nadchodzą posiłki. Moment zawahania nie został zmarnowany przez siły wierne imperatorowi. Wielu wrogów padło pod ciosami oręża katolickich wojowników. Szyki raz nadwątlone nie zwarły się ponownie. Dodatkowym atutem w ręku sił królewskich było wypoczęcie. Wróg już powoli słaniał się na nogach z powodu braku snu, Metr po metrze, rycerze wyrąbywali sobie drogę na tyły przeciwnika. Wśród nich, ramię w ramię, walczył władca, zwalając kolejnych ciężkozbrojnych gruzińskich kawalerzystów z siodła. Trwało to aż spotkał się z ich dowódcą. Świetnej jakości zbroja spowodowała że królewski miecz przy próbie pchnięcia pękł na trzy częśći. Przerażony Orański ledwie zdążył się zasłonić przed kontratakiem jednocześnie szukając ręką buzdygana przy siodle. Kiedy, po uniknięciu kolejnego ciosu, trzymał już pewnym chwytem nową broń, w sekundę zdecydował co zrobić. Spiął konia i zbliżył się do Gruzina na wyciągnięcie ręki. Wtedy otrzymał cięcie w ramię. W przypływie adrenaliny zdołał jednak dokonać dzieła. Uderzył wroga z całej siły w dolną część twarzy. Jej nie chronił ani hełm, ani kolczuga. Usta kartwelskiego oficera zamieniły się w krwawą fontannę, a w jego podwładnych wstąpiło przerażenie. Kiedy ich wódz padł od ormiańskiej strzały część rzuciła się do ucieczki. Reszta ustąpiła, przytłoczona przewagą liczebną wojsk imperialnych. Gdy jazda Maurycego wyszła na tyły Gruzinów, spotkała się z jeszcze jedną kontrszarżą wroga. Nim jednak doszło do walki wręcz, Kartwelowie zostali przetrzebieni strzałami. Ogromne zasługi oddali tutaj doskonali łucznicy arabscy. Walka na broń białą i drzewcową nie trwała długo. Po niej konni zwrócili się przeciwko piechocie wroga która i tak już częściowo rozpoczęła odwrót. W tym czasie rozpętała się rzeźnia. Kto nie chciał się poddać ginął na miejscu. Niejednokronie, w amoku, ginął również i ten kto chciał skapitulować. Bitwa była zwycięska, lecz z ciężkimi stratami. Król, jej ostatnią fazę obserwował z daleka. Dalsza walka była bowiem zbyt niebezpieczna jako że ranne ramię nie było w stanie udźwignąć tarczy.
Obrazek

Maurycy Wilhelm Jerzy Orański-Nassau
z łaski Boga król Jerozolimy,
książę Antiochii i Zajordania,
hrabia Edessy i Trypolisu
Protosebastos
Obrazek
Awatar użytkownika
Wilhelm Zugdam
Protosebastos
Posty: 123
Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45

Re: Wielka Wojna Domowa

Post autor: Wilhelm Zugdam »

Załamała się obrona wojsk uzurpatora. Raptem już po 3 dniach od szturmu udało pozbyć się z miasta okrutnych bandytów i zbrodniarzy. W ramach kapitulacji oddano wojskom Italii jeden ze sztandarów Uzurpatora.

Odbył się pogrzeb 2 zamordowanych mieszkańców Szkodry z chonorami godnymi władców. Ciała utrzymywały ciała przez cały czas, aż do pogrzebu, a w podczas ceremonni z ciał wyczuć można było zapach kwiatów i goździków.

Obrazek
Wilhelm Zugdam-Longobard
Protosebastos, oraz Strategos Italii

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kampanie i defilady wojenne”