Wielka Wojna Domowa
- Aleksy I Komnen
- Autokratōr
- Posty: 715
- Rejestracja: 07 paź 2023, 18:57
- Lokalizacja: Bizancjum
Re: Wielka Wojna Domowa
Wojska cesarskie powoli poruszały się w kierunku Teb. Oblężenie Nicopolis dalej trwało, choć obrońcy byli już na skraju wytrzymania, ich morale było słabe.
Okręty cesarskie stacjonują w Tesalonice i oczekują na wojsko bułgarskie.
Okręty cesarskie stacjonują w Tesalonice i oczekują na wojsko bułgarskie.
- Maurycy Orański
- Protosebastos
- Posty: 283
- Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11
Re: Wielka Wojna Domowa
Mijały długie dni forsownego marszu, konie i ludzie męczyli się w trzydziestostopniowym upale. Na postojach niektórzy wymagali opatrzenia ran. Medycy mięli więc ręce pełne roboty. Pomagali im duchowni, w tym sam król, który starał się każdą wolną chwilę spędzać ze swoimi ludźmi.
Od drugiego dnia marszu, kolumna wojska Jerozolimy zaczęła napotykać duże grupy ludzi. Z jednej strony byli to uchodźcy z północy, którzy uciekli przed Gruziński, z drugiej strony wojownicy, najpierw Ormianie z Cylicji, potem również anatolijscy Grecy.
Król witał każdego ochotnika z otwartymi ramionami, bowiem nie miał pewnych informacji o wrogu i jego liczebności. Zawarte i duże oddziały były po prostu dołączane do armii. Mniejsze i pojedynczy ochotnicy byli rozdysponowani po istniejących jednostkach, o ile ochotnicy posiadali już wyszkolenie. Resztę zaopatrywano w pieniądze na podróż do Antiochii gdzie mieli przejść szkolenie.
Wzmocnione siły katolików wkroczyły do Azji Początkowo krajobraz przedstawiał się w miarę normalnie: miasta i wioski żyjące swoim życiem. Jednakże już wtedy dało się wyczuć atmosferę niepewności mieszanej z radością z przybycia wojsk. Na postojach mieszkańcy tłumnie zbiegali się do obozu by podzielić się jedzeniem, w tym pierwszymi płodami ich roli.
Od drugiego dnia marszu, kolumna wojska Jerozolimy zaczęła napotykać duże grupy ludzi. Z jednej strony byli to uchodźcy z północy, którzy uciekli przed Gruziński, z drugiej strony wojownicy, najpierw Ormianie z Cylicji, potem również anatolijscy Grecy.
Król witał każdego ochotnika z otwartymi ramionami, bowiem nie miał pewnych informacji o wrogu i jego liczebności. Zawarte i duże oddziały były po prostu dołączane do armii. Mniejsze i pojedynczy ochotnicy byli rozdysponowani po istniejących jednostkach, o ile ochotnicy posiadali już wyszkolenie. Resztę zaopatrywano w pieniądze na podróż do Antiochii gdzie mieli przejść szkolenie.
Wzmocnione siły katolików wkroczyły do Azji Początkowo krajobraz przedstawiał się w miarę normalnie: miasta i wioski żyjące swoim życiem. Jednakże już wtedy dało się wyczuć atmosferę niepewności mieszanej z radością z przybycia wojsk. Na postojach mieszkańcy tłumnie zbiegali się do obozu by podzielić się jedzeniem, w tym pierwszymi płodami ich roli.

z łaski Boga król i arcybiskup Jerozolimy,
Prymas Cesarstwa Bizantyjskiego
Protosebastos
- Wilhelm Zugdam
- Protosebastos
- Posty: 133
- Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45
Re: Wielka Wojna Domowa
Pewnej nocy Strategos wszystkich Italijczyków doświadczył pewnego snu. W śnie tym ukazali mu się dwaj męszczyźni, ubrane w słote szaty i w złotych koronach na głowach, otoczonych jaśniejącymi aureolami. Męszczyźni, posiadający po jednym skrzydle na plecach , potoczyli błędnym cierpieniem, po czym tak rzekli do Zugdama: "Zabierz nas z miasta, i z murów jego, na których cierpieć będziemy. Uratuj nasze ciała. Uratuj naszę duszę. Tak skończymy, tak skończycie."
Tygodnie mijały. W reszcie któregoś dnia na murach miejskich zawisły ciała dwóch ludzi, ubranych w drogie i zdobione szaty, z koronami na głowach. na szyjach zamordowanych zawieszono tabliczki z napisami: "Tak skończy wasz Cesarz", oraz "Tak skończysz Longobardzie". Widząc to Strategos Temu Italli nakazał rozpocząć szturm, samemu go prowadząc. Podczas walki udało się wedrzeć na mury miasta i zdjąć ciała z szubienic. W momencie, w którym je zdjęto, nagle strach padł na żołnierzy uzurpatora, którzy rozpoczeli odwrót.

Tygodnie mijały. W reszcie któregoś dnia na murach miejskich zawisły ciała dwóch ludzi, ubranych w drogie i zdobione szaty, z koronami na głowach. na szyjach zamordowanych zawieszono tabliczki z napisami: "Tak skończy wasz Cesarz", oraz "Tak skończysz Longobardzie". Widząc to Strategos Temu Italli nakazał rozpocząć szturm, samemu go prowadząc. Podczas walki udało się wedrzeć na mury miasta i zdjąć ciała z szubienic. W momencie, w którym je zdjęto, nagle strach padł na żołnierzy uzurpatora, którzy rozpoczeli odwrót.

Protosebastos, oraz Strategos Italii

- Maurycy Orański
- Protosebastos
- Posty: 283
- Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11
Re: Wielka Wojna Domowa

Kolejnego dnia rano Orański zgodnie ze zwyczajem celebrował liturgię. W kontekście trwającej wojny szczególnie znacząco wybrzmiał fragment z psalmu 67:"Bóg wstaje, a rozpraszają się Jego wrogowie i pierzchają przed Jego obliczem ci, którzy Go nienawidzą" śpiewany na początku. Król nie zdążył udzielić błogosławieństwa nim w obozie powstało poruszenie.
Lekkokonni wysłani na zbadanie ścieżek wrócili szybciej niż zakładano. Niektórzy byli poranieni a kilka koni niosło po dwóch jeźdźców. Orański szybko zakończył celebrę i zaczął się przebierać. Nim zdjął wszystkie szaty, usłyszał krzyki o Kartwelach.
-Spokojnie, Najjaśniejszy Panie, nie nadchodzą-uspokoił monarchę lokaj, który przed chwilą służył jako ministrant a teraz pomagał królowi zdjąć szaty liturgiczne.
Król, już w rycerskim ubiorze zbliżył się do zwiadowców, którzy właśnie poili kinie. Biedne zwierzęta były wyraźnie zmęczone kilkugodzinnym kłusem. Pośród żołnierzy zobaczył nieznane sylwetki spętane powrozami. Byli to kartwelscy jeńcy. Maurycy natychmiast kazał ich rozpytać o szczegóły armii. Czeladź, pod kierunkiem kilku znaczniejszych rycerzy natychmiast zabrała się do pracy. Mimo tortur, Gruzini okazali się twardzi niczym skały Kaukazu wśród których mieszkają.
Do wieczora nie udało się ich złamać. Król dopilnował wystawienia nocnych straży i poszedł spać.
Noc minęła spokojnie. Rankiem, król spokojnie wstał i założył sutannę zamierzając przewodniczyć liturgii. Kiedy zapinał ostatnie guziki usłyszał jednak trąby straży. Po upewnieniu się że dzieje się to co przeczuwał, Maurycy błyskawicznie rozpiął dolne guziki i przywołał giermka
-Gambeson! Szosy! Tunika!-rzucał po kolei polecenia, a wierny sługa podawał kolejne części garderoby.
W pełni ubrany i uzbrojony monarcha złapał tylko szybko krzyż w dłoń, by założyć go jedną ręką w biegu. Do drugiej miał bowiem przywiązaną tarczę. Wskoczył na konia i dołączył do swoich dowódców. Wielki Komandor Templariuszy, Marszałek Jerozolimy i wyznaczony prze króla kilka dni wcześniej Konstabl Ormian ustawiali już swoich ludzi w bitewnym szyku, bo zbliżali się Kartwele. Ich żelazne szeregi lśniły niczym łany żyta. Aby zagrzać towarzyszy do walki, król wykrzyczał słowa psalmu 149. Gdy wymawiał słowo "Alleluja" wróg znalazł się w zasięgu łuczników, podobnie jak szeregi armii cesarskiej
-Tarcze! Łucznicy!- krzyknął król, a momentalnie zawtórowali mu niżsi dowódcy.
Pierwsza salwa nie wyrządziła wielkich szkód. Ataki z bliższej odległości dosięgały już po kilkudziesięciu ludzi po każdej ze stron. Do rannych w armii katolickiej natychmiast doskakiwała czeladź, aby odciągnąć ich na tyły i tam opatrzyć. Poważniej krwawiących opatrywano na miejscu, pod osłoną innych żołnierzy. W tym samym czasie wróg przyspieszył kroku. Nagle twarz króla rozjaśniała.
-Naprzód! Bóg tak chce!- krzyknął wyciągając miecz.
Piechota, ufna w osąd monarchy ruszyła spokojnym krokiem naprzód. W tym samym czasie władca dał znak kawalerii do obejścia pola bitwy od skrzydeł. Kartwelowie, którzy spodziewali się pasywnej postawy wroga zdębieli na moment, ale szybko zaczęli formować zwarte szeregi. Nie wszyscy zdążyli tego dokonać nim wpadli na nich biegnący Frankowie, Ormianie, Rzymianie i inni żołnierze spod chorągwi lwa i krzyża. Wywiązała się walką wręcz. Tymczasem na skrzydłach w pełnym pędzie spotkały się dwie masy jazdy. Obie strony w sporej części odziane w żelazo od stóp do głów. Walka była równa, a twarz Maurycego zbladła. Mimo upływających minut spodziewanego przełamania. Nie było też dodatkowych rezerw. Jego usta gorączkowo i bezwiednie szeptały słowa wielu modlitw naraz, przez co wszystko mieszało się w bełkot. Oczy natomiast patrzyły pusto w dal. Z magliny wydobył go trzask strzały która utkwiła w tarczy. Spojrzał beznamiętnie na walczących. Następnie, odzyskawszy w pełni zmysły, zacisnął dłoń na rękojeści miecza i pogalopował na czele swoich przybocznych aby dołączyć do swego rycerstwa. Na widok swego seniora rycerze podnieśli wrzawę. Gruzini przestraszyli się krzyku myśląc że nadchodzą posiłki. Moment zawahania nie został zmarnowany przez siły wierne imperatorowi. Wielu wrogów padło pod ciosami oręża katolickich wojowników. Szyki raz nadwątlone nie zwarły się ponownie. Dodatkowym atutem w ręku sił królewskich było wypoczęcie. Wróg już powoli słaniał się na nogach z powodu braku snu, Metr po metrze, rycerze wyrąbywali sobie drogę na tyły przeciwnika. Wśród nich, ramię w ramię, walczył władca, zwalając kolejnych ciężkozbrojnych gruzińskich kawalerzystów z siodła. Trwało to aż spotkał się z ich dowódcą. Świetnej jakości zbroja spowodowała że królewski miecz przy próbie pchnięcia pękł na trzy częśći. Przerażony Orański ledwie zdążył się zasłonić przed kontratakiem jednocześnie szukając ręką buzdygana przy siodle. Kiedy, po uniknięciu kolejnego ciosu, trzymał już pewnym chwytem nową broń, w sekundę zdecydował co zrobić. Spiął konia i zbliżył się do Gruzina na wyciągnięcie ręki. Wtedy otrzymał cięcie w ramię. W przypływie adrenaliny zdołał jednak dokonać dzieła. Uderzył wroga z całej siły w dolną część twarzy. Jej nie chronił ani hełm, ani kolczuga. Usta kartwelskiego oficera zamieniły się w krwawą fontannę, a w jego podwładnych wstąpiło przerażenie. Kiedy ich wódz padł od ormiańskiej strzały część rzuciła się do ucieczki. Reszta ustąpiła, przytłoczona przewagą liczebną wojsk imperialnych. Gdy jazda Maurycego wyszła na tyły Gruzinów, spotkała się z jeszcze jedną kontrszarżą wroga. Nim jednak doszło do walki wręcz, Kartwelowie zostali przetrzebieni strzałami. Ogromne zasługi oddali tutaj doskonali łucznicy arabscy. Walka na broń białą i drzewcową nie trwała długo. Po niej konni zwrócili się przeciwko piechocie wroga która i tak już częściowo rozpoczęła odwrót. W tym czasie rozpętała się rzeźnia. Kto nie chciał się poddać ginął na miejscu. Niejednokronie, w amoku, ginął również i ten kto chciał skapitulować. Bitwa była zwycięska, lecz z ciężkimi stratami. Król, jej ostatnią fazę obserwował z daleka. Dalsza walka była bowiem zbyt niebezpieczna jako że ranne ramię nie było w stanie udźwignąć tarczy.

z łaski Boga król i arcybiskup Jerozolimy,
Prymas Cesarstwa Bizantyjskiego
Protosebastos
- Wilhelm Zugdam
- Protosebastos
- Posty: 133
- Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45
Re: Wielka Wojna Domowa
Załamała się obrona wojsk uzurpatora. Raptem już po 3 dniach od szturmu udało pozbyć się z miasta okrutnych bandytów i zbrodniarzy. W ramach kapitulacji oddano wojskom Italii jeden ze sztandarów Uzurpatora.
Odbył się pogrzeb 2 zamordowanych mieszkańców Szkodry z chonorami godnymi władców. Ciała utrzymywały ciała przez cały czas, aż do pogrzebu, a w podczas ceremonni z ciał wyczuć można było zapach kwiatów i goździków.

Odbył się pogrzeb 2 zamordowanych mieszkańców Szkodry z chonorami godnymi władców. Ciała utrzymywały ciała przez cały czas, aż do pogrzebu, a w podczas ceremonni z ciał wyczuć można było zapach kwiatów i goździków.

Protosebastos, oraz Strategos Italii

- Maurycy Orański
- Protosebastos
- Posty: 283
- Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11
Re: Wielka Wojna Domowa
Wieczór po bitwie upłynął na opatrywaniu rannych i grzebaniu zmarłych. Niestety nie udało się zebrać wszystkich ciał do zmroku, jako że żołnierze byli ogromnie zmęczeni walką.
Nikogo nie zdziwiło że w ciemnościach, na pobojowisku zjawiły się szakale. Z szacunku dla poległych, wartownicy starali się odgonić zwierzęta. Dodatkową motywacją była perspektywa świeżego mięsa na śniadanie. I to się spełniło. Kilkadziesiąt sztuk wylądowało następnego ranka w żołądkach podkomendnych króla.
Kolejny dzień upłynął na odpoczynku, dalszym leczeniu ran, szukaniu nowych koni w miejsce zabitych,a także naprawie uszkodzonych zbroi oraz oręża. Król kazał przetopić resztki swojego miecza na groty do strzał. Miał bowiem jeszcze jeden w zapasie. A poza tym naprawa byłaby dość pracochłonna i długa. W międzyczasie, na pobojowisku grasowała czeladź by podzielić między sobą łupy. Jak to przy takich sytuacjach, nie raz i nie dwa razy dochodziło do bijatyk rozdzielanych przez straż królewską. Przedmioty sporu na ogół lądowały w kufrach skarbca królewskiego.
Po kilku dniach odpoczynku, kiedy król był w stanie już swobodnie się poruszać, armia ruszyła dalej na północ.
Nikogo nie zdziwiło że w ciemnościach, na pobojowisku zjawiły się szakale. Z szacunku dla poległych, wartownicy starali się odgonić zwierzęta. Dodatkową motywacją była perspektywa świeżego mięsa na śniadanie. I to się spełniło. Kilkadziesiąt sztuk wylądowało następnego ranka w żołądkach podkomendnych króla.
Kolejny dzień upłynął na odpoczynku, dalszym leczeniu ran, szukaniu nowych koni w miejsce zabitych,a także naprawie uszkodzonych zbroi oraz oręża. Król kazał przetopić resztki swojego miecza na groty do strzał. Miał bowiem jeszcze jeden w zapasie. A poza tym naprawa byłaby dość pracochłonna i długa. W międzyczasie, na pobojowisku grasowała czeladź by podzielić między sobą łupy. Jak to przy takich sytuacjach, nie raz i nie dwa razy dochodziło do bijatyk rozdzielanych przez straż królewską. Przedmioty sporu na ogół lądowały w kufrach skarbca królewskiego.
Po kilku dniach odpoczynku, kiedy król był w stanie już swobodnie się poruszać, armia ruszyła dalej na północ.

z łaski Boga król i arcybiskup Jerozolimy,
Prymas Cesarstwa Bizantyjskiego
Protosebastos
- Wilhelm Zugdam
- Protosebastos
- Posty: 133
- Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45
Re: Wielka Wojna Domowa
Po odpoczynku pi przegrupowaniu się Wojska Italskie wyruszyły na pomoc Raguzie, obleganej przez Wojska uzurpatora. Trzeba wesprzeć miasto w potrzebie.

Wojsko Temowe przybyłe z Italii.

Wojsko Temowe przybyłe z Italii.
Protosebastos, oraz Strategos Italii

- Wilhelm Zugdam
- Protosebastos
- Posty: 133
- Rejestracja: 11 lip 2024, 19:45
Re: Wielka Wojna Domowa
Raguza. Pod tym pięknym miastem wojska Uzurpatora rozwinęły swoje obozy. Wojska Italski, w pełnym rynsztunku przybyli na wzgórza otaczające obozy wroga. Strategos temu Italii, po krótkiej modlitwie i po powierzeniu swojego losu Opatrzności, nakazał rozpocząć atak na podłe wojsko, które dopuściło się wielu zbrodnii na okolicznych mieszkańcach.
Zacięta bitwa wre. Wróg powoli, lecz nieubłaganie cofa się przed Armią Jedynego i prawowitego Cesarza. Spychane wojsko, zostało zaskoczone dodatkowo przez obrońców Raguzy, którzy postanowili wesprzeć swoich wybawców.

Zacięta bitwa wre. Wróg powoli, lecz nieubłaganie cofa się przed Armią Jedynego i prawowitego Cesarza. Spychane wojsko, zostało zaskoczone dodatkowo przez obrońców Raguzy, którzy postanowili wesprzeć swoich wybawców.

Protosebastos, oraz Strategos Italii

- Maurycy Orański
- Protosebastos
- Posty: 283
- Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11
Re: Wielka Wojna Domowa
Morale, nadwątlone odwrotem wystrzeliło w górę po bitwie więc marsz przebiegał szybko i w najlepszym porządku. Kiedy armia zawitała pod Cezareę Kapadocką jej oczom ukazał się niespodziewany widok. Na bramie powiewały chorągwie barwy purpurowej które zdawały się wskazywać że miasto jest wierne cesarzowi.
-Pilnować się! To może być zasadzka! Gotuj broń!-krzyknął król, a oficerowie przekazywali dalej jego polecenie.
W tym czasie król skinął na giermka aby ten podał mu hełm i tarczę. Żołnierze przybliżyli się ostrożnie do miasta. Wtedy jego bramy otworzyły się i wyszedł z nich ubrany w zbroję dostojnik. Przedstawił się jako jeden z radnych i przeprosił że to nie głowa samorząd wita przybyszy. Następnie wyjaśnił że gdy do miasta dotarły niedobitki pokonanej armii tajne posiedzenie rady miasta zdecydowało o rozpoczęciu powstania.
Niestety zaskoczenie Gruzinów nie pozwoliło na wyrównanie potencjałów militarnych i szybką wygraną.
Okupant szybko zabarykadował się w zamku. Mieszczenie, wiedząc dobrze że jest on porządnie obwarowany bali się go szturmować. Rajca poprosił więc o pomoc.
Król, uradowany, pogonił swoich wojowników aby czym prędzej stanąć pod fortecą. Kiedy szli przez miasto ludność wiwatowała na ich cześć. Łacinnicy, Ormianie i Syryjczycy nie było najeźdźcami, byli przyjaciółmi i wyzwolicielami. Dotarcie do samego zamku szybko odniosło spodziewany skutek. Na widok setek, a w końcu tysięcy okutych w żelazo i uzbrojonych po zęby mężów, spowodował że żołnierze uzurpatora zaczęli zastanawiać się nad zasadnością dalszego oporu. Powstał między nimi spór, bo mimo wszystko byli i tacy fanatycy którzy chcieli walczyć za Jana ze Smyrny. Dowódca kazał ich aresztować więc doszło do potyczki której dźwięki były słyszalne za murami i wywołały tam niemałe poruszenie. Część wojsk królewskich chciała szturmu. Władca natomiast, poczytując sobie za obowiązek to, aby sprowadzić jak największą ilość swoich podkomendnych całych i zdrowych do domu, temperował tę ochotę do bitwy. Kilkanaście minut później odgłosy ucichły. Po chwili rozległ się inny dźwięk. Oto wrota cytadeli się rozwierały. Stał w nich dowódca w otoczeniu kilkunastu oficerów i żołnierzy. Król skinął na kilku swoich rycerzy aby razem z nim przybliżyli się do gruzińskiej delegacji.
Komendant zażądał następujących ustępstw za kapitulację: wypuszczenia z miasta i eskorty do najbliższego terytorium pod kontrolą armii najeźdźców. Maurycy nie mógł przystać na tę propozycję. Zaoferował jedynie wypuszczenie z miasta w zamian za złożenie broni. Kartwelowie po kwadransie narady między sobą przystali na tę propozycję. Wkrótce na dziedzińcu zamkowym leżały stosy mieczy, włóczni, lanc i łuków. Po zdaniu oręża, Gruzini opuścili w kolumnie fortecę i szli przez miasto. Wtedy stało się coś czego ani Orański ani Kartwelowie się nie spodziewali. Cezarejczcy rzucili się na bezbronnych żołnierzy. Król momentalnie kazał templariuszom szarżować na tłum. Wkrótce trzy grupy zwarły się w śmiertelnej kotłowaninie. Mieszczanie w pierwszej chwili zwrócili oręż również przeciwko zakonnikom i ranili kilku ludzi oraz konie. Szybko jednak zrozumieli co się dzieje i odstąpili od walki. Wtedy komandor dowodzący rycerzami kazał wstrzymać atak, a Gruzini spokojnie wyszli z miasta.
Wściekły król kazał natychmiast znaleźć członków władz miejskich. Po ponad półgodzinnym poszukiwaniu udało się znaleźć burmistrza i kilku miejskich senatorów, czyli rajców. Wszyscy oczywiście wypierali i się udziału w niedoszłej masakrze. Groźba stracenia ich dla przykładu wywołała tylko błagania o litość. Król postanowił nikogo nie zabijać. Odstąpił jednakże od nagrodzenia mieszkańców zasileniem kasy miejskiej z królewskiego skarbca. Zamiast tego po prostu kazał armii wymaszerować. Wojsko opuszczało Cezareę w atmosferze diametralnie innej od tej kiedy do niej wkraczali. W powietrzu było wyraźnie czuć wrogość.
Kolejnym celem stała się Sivasteia lub inaczej Sebasta. Marsz zajął dwa dni. Miasto okazało się już lepiej przygotowane do walki niż poprzednie. Zawarte bramy, żołnierze na murach, a także dodatkowy element: głowy na palach. Jak domyślali się katolicy, również mieszkańcy Sebasty próbowali wyrwać się z okowów okupacji, ale im się nie powiodło. Gruziński garnizon nie przejawiał najmniejszej chęci do poddania się. Orański znów wpadł w gniew, zakładając że przyczyniły się do tego wydarzenia z Cezarei. Zakładanie obozu przebiegło sprawnie i po godzinie do akcji przystąpili inżynierowie obsługujący katapulty. Król wahał się zarządzić szturm. Z jednej strony wiedział że skończy się on krwawo. Z drugiej strony spodziewał się nadejścia odsieczy. Na razie oblężenie trwa.
-Pilnować się! To może być zasadzka! Gotuj broń!-krzyknął król, a oficerowie przekazywali dalej jego polecenie.
W tym czasie król skinął na giermka aby ten podał mu hełm i tarczę. Żołnierze przybliżyli się ostrożnie do miasta. Wtedy jego bramy otworzyły się i wyszedł z nich ubrany w zbroję dostojnik. Przedstawił się jako jeden z radnych i przeprosił że to nie głowa samorząd wita przybyszy. Następnie wyjaśnił że gdy do miasta dotarły niedobitki pokonanej armii tajne posiedzenie rady miasta zdecydowało o rozpoczęciu powstania.
Niestety zaskoczenie Gruzinów nie pozwoliło na wyrównanie potencjałów militarnych i szybką wygraną.
Okupant szybko zabarykadował się w zamku. Mieszczenie, wiedząc dobrze że jest on porządnie obwarowany bali się go szturmować. Rajca poprosił więc o pomoc.
Król, uradowany, pogonił swoich wojowników aby czym prędzej stanąć pod fortecą. Kiedy szli przez miasto ludność wiwatowała na ich cześć. Łacinnicy, Ormianie i Syryjczycy nie było najeźdźcami, byli przyjaciółmi i wyzwolicielami. Dotarcie do samego zamku szybko odniosło spodziewany skutek. Na widok setek, a w końcu tysięcy okutych w żelazo i uzbrojonych po zęby mężów, spowodował że żołnierze uzurpatora zaczęli zastanawiać się nad zasadnością dalszego oporu. Powstał między nimi spór, bo mimo wszystko byli i tacy fanatycy którzy chcieli walczyć za Jana ze Smyrny. Dowódca kazał ich aresztować więc doszło do potyczki której dźwięki były słyszalne za murami i wywołały tam niemałe poruszenie. Część wojsk królewskich chciała szturmu. Władca natomiast, poczytując sobie za obowiązek to, aby sprowadzić jak największą ilość swoich podkomendnych całych i zdrowych do domu, temperował tę ochotę do bitwy. Kilkanaście minut później odgłosy ucichły. Po chwili rozległ się inny dźwięk. Oto wrota cytadeli się rozwierały. Stał w nich dowódca w otoczeniu kilkunastu oficerów i żołnierzy. Król skinął na kilku swoich rycerzy aby razem z nim przybliżyli się do gruzińskiej delegacji.
Komendant zażądał następujących ustępstw za kapitulację: wypuszczenia z miasta i eskorty do najbliższego terytorium pod kontrolą armii najeźdźców. Maurycy nie mógł przystać na tę propozycję. Zaoferował jedynie wypuszczenie z miasta w zamian za złożenie broni. Kartwelowie po kwadransie narady między sobą przystali na tę propozycję. Wkrótce na dziedzińcu zamkowym leżały stosy mieczy, włóczni, lanc i łuków. Po zdaniu oręża, Gruzini opuścili w kolumnie fortecę i szli przez miasto. Wtedy stało się coś czego ani Orański ani Kartwelowie się nie spodziewali. Cezarejczcy rzucili się na bezbronnych żołnierzy. Król momentalnie kazał templariuszom szarżować na tłum. Wkrótce trzy grupy zwarły się w śmiertelnej kotłowaninie. Mieszczanie w pierwszej chwili zwrócili oręż również przeciwko zakonnikom i ranili kilku ludzi oraz konie. Szybko jednak zrozumieli co się dzieje i odstąpili od walki. Wtedy komandor dowodzący rycerzami kazał wstrzymać atak, a Gruzini spokojnie wyszli z miasta.
Wściekły król kazał natychmiast znaleźć członków władz miejskich. Po ponad półgodzinnym poszukiwaniu udało się znaleźć burmistrza i kilku miejskich senatorów, czyli rajców. Wszyscy oczywiście wypierali i się udziału w niedoszłej masakrze. Groźba stracenia ich dla przykładu wywołała tylko błagania o litość. Król postanowił nikogo nie zabijać. Odstąpił jednakże od nagrodzenia mieszkańców zasileniem kasy miejskiej z królewskiego skarbca. Zamiast tego po prostu kazał armii wymaszerować. Wojsko opuszczało Cezareę w atmosferze diametralnie innej od tej kiedy do niej wkraczali. W powietrzu było wyraźnie czuć wrogość.
Kolejnym celem stała się Sivasteia lub inaczej Sebasta. Marsz zajął dwa dni. Miasto okazało się już lepiej przygotowane do walki niż poprzednie. Zawarte bramy, żołnierze na murach, a także dodatkowy element: głowy na palach. Jak domyślali się katolicy, również mieszkańcy Sebasty próbowali wyrwać się z okowów okupacji, ale im się nie powiodło. Gruziński garnizon nie przejawiał najmniejszej chęci do poddania się. Orański znów wpadł w gniew, zakładając że przyczyniły się do tego wydarzenia z Cezarei. Zakładanie obozu przebiegło sprawnie i po godzinie do akcji przystąpili inżynierowie obsługujący katapulty. Król wahał się zarządzić szturm. Z jednej strony wiedział że skończy się on krwawo. Z drugiej strony spodziewał się nadejścia odsieczy. Na razie oblężenie trwa.

z łaski Boga król i arcybiskup Jerozolimy,
Prymas Cesarstwa Bizantyjskiego
Protosebastos
- Maurycy Orański
- Protosebastos
- Posty: 283
- Rejestracja: 16 paź 2023, 23:11
Re: Wielka Wojna Domowa
Dwa leniwe dni minęły większości armii na odpoczynku. Pracowali jedynie artylerzyści obsługujący katapulty i lekka konnica patrolująca okolice. Swoją rolę pełniła również straż królewska pilnująca aby żołnierze po ćwiczeniach, w których brał udział również władca, nie sprawiali problemów ludności cywilnej ani nie wywoływali konfliktów między sobą.
Trzeciego dnia do obozu zbliżył się nikomu nie znany człowiek ubrany w płaszcz szczelnie zakrywający jego twarz. Warty natychmiast go pochwyciły jako że nie stawiał oporu. Kiedy zaprowadzono go przed oficera zażądał widzenia co najmniej z marszałkiem lub konstablem. Oficer nie zapamiętał się w swoim osądzie i kazał odstawić pojmanego marszałkowi po uprzednim dokładnym przeszukaniu.
-Proszę spojrzeć na mojego buta-zawołał tajemniczy przybysz na widok dostojnika.
Gdy Francuz schylił się by to uczynić, więzień skręcił stopę tak by ukazać ostrogę. Pięć szpiców i punca z herbem Leliwa. To był umówiony znak rozpoznawczy szpiegów króla. Wyprosił więc strażników i kazał posłać po konstabla, komandora, króla i dowódców Ormian oraz Greków. Agent powstrzymał go jednak. Chciał przekazać swoją widomość jedynie marszałkowi. De Coicy posłuchał i kazał wyjść służbie i straży, a potem wysłuchał agenta. Ten przekazał wiadomość że armia gruzińska wymaszerowała w kierunku Sebasty. Tym razem siły są większe. Za pierwszym razem król Kartwelii nie docenił siły króla Maurycego. Teraz sam wraz z księciem koronnym prowadzi swoje wojska. Przybysz prosił jednak by odwlec atak aż on oddali się z obozu. Marszałek Bladwin posłuchał prośby ale w międzyczasie udał się do króla aby osobiście przekazać tę wieść. Orański nie analizował ani chwili czy zgodzić się z sugestią przekazaną przez posłańca. Zdobycie miast przed przybyciem odsieczy było konieczne. Jednakże trzeba było utrudnić dekonspirację szpiega przez zbyt oczywiste połączenie szturmu z jego przyjazdem.
Obaj dowódcy udali się na objazd murów by wytypować miejsca najdogodniejsze do zaatakowania. W międzyczasie król wpadł na dobry pomysł. Posłał natychmiast sługi aby kazali odpoczywać wszystkim oprócz wartowników i artylerzystów. Dopiero wieczorem i w nocy rozpoczęto przygotowania. I nie starano się tego ukrywać ani robić tego cicho
-Niech wróg nie śpi-śmiał się król
Trzeciego dnia do obozu zbliżył się nikomu nie znany człowiek ubrany w płaszcz szczelnie zakrywający jego twarz. Warty natychmiast go pochwyciły jako że nie stawiał oporu. Kiedy zaprowadzono go przed oficera zażądał widzenia co najmniej z marszałkiem lub konstablem. Oficer nie zapamiętał się w swoim osądzie i kazał odstawić pojmanego marszałkowi po uprzednim dokładnym przeszukaniu.
-Proszę spojrzeć na mojego buta-zawołał tajemniczy przybysz na widok dostojnika.
Gdy Francuz schylił się by to uczynić, więzień skręcił stopę tak by ukazać ostrogę. Pięć szpiców i punca z herbem Leliwa. To był umówiony znak rozpoznawczy szpiegów króla. Wyprosił więc strażników i kazał posłać po konstabla, komandora, króla i dowódców Ormian oraz Greków. Agent powstrzymał go jednak. Chciał przekazać swoją widomość jedynie marszałkowi. De Coicy posłuchał i kazał wyjść służbie i straży, a potem wysłuchał agenta. Ten przekazał wiadomość że armia gruzińska wymaszerowała w kierunku Sebasty. Tym razem siły są większe. Za pierwszym razem król Kartwelii nie docenił siły króla Maurycego. Teraz sam wraz z księciem koronnym prowadzi swoje wojska. Przybysz prosił jednak by odwlec atak aż on oddali się z obozu. Marszałek Bladwin posłuchał prośby ale w międzyczasie udał się do króla aby osobiście przekazać tę wieść. Orański nie analizował ani chwili czy zgodzić się z sugestią przekazaną przez posłańca. Zdobycie miast przed przybyciem odsieczy było konieczne. Jednakże trzeba było utrudnić dekonspirację szpiega przez zbyt oczywiste połączenie szturmu z jego przyjazdem.
Obaj dowódcy udali się na objazd murów by wytypować miejsca najdogodniejsze do zaatakowania. W międzyczasie król wpadł na dobry pomysł. Posłał natychmiast sługi aby kazali odpoczywać wszystkim oprócz wartowników i artylerzystów. Dopiero wieczorem i w nocy rozpoczęto przygotowania. I nie starano się tego ukrywać ani robić tego cicho
-Niech wróg nie śpi-śmiał się król

z łaski Boga król i arcybiskup Jerozolimy,
Prymas Cesarstwa Bizantyjskiego
Protosebastos